10.01.2013

Prolog.

Od zawsze mówi się, że Paryż to miasto miłości i zakochanych. Moja babka, kiedy jeszcze byłam małą dziewczynką, powtarzała mi, że nie będę wiedziała czym prawdziwa miłość jest, jeśli nie pojadę do Paryża. Jak mniemam, mówiła to z własnego doświadczenia, bo to właśnie we Francji poznała swojego przyszłego męża, a mojego dziadka, z którym jest do dziś. Mnie jakoś nigdy nie pociągały historie rodem z romantycznych powieści dla starych panien, niczym z Harlequina. Byłam raczej typem realisty, wiedziałam, że takowe związki nie miały żadnej przyszłości. A wszystko za sprawą tego, że w dzisiejszych czasach każda ze stron: płeć brzydka jak i ta piękna, oczekiwała od drugiej osoby zupełnie innych rzeczy, miała inne priorytety przez co zamiast się do siebie zbliżać, z każdym krokiem się od siebie oddalali. Kobiety najczęściej marzyły o rycerzach w lśniącej zbroi na białym koniu, a mężczyźni o kobiecie, która byłaby zdolna zaspokoić wszystkie ich seksualne zachcianki. Ja nie pragnęłam żadnej z tych rzeczy, jedyne czego chciałam to trwałe uczucie, które nie zdoła zachwiać żadna drobnostka. Raz sparzona, uciekałam od związków i zaangażowania gdzie pieprz rośnie, za każdym razem. Nie chciałam znów wypłakiwać sobie oczu przez jakiegoś chłopaka, któremu w głowie jedynie łóżkowe ekscesy. Dwa lata temu, za namową babci, pojechałam do Francji, do Paryża i tam poznałam Harry'ego. Z początku onieśmielona jego urodą, nonszalancją i tym w jaki sposób mnie traktował, wolałam nie wybiegać myślami zbyt daleko, by znów się na tym nie przejechać. Okazało się jednak, że Styles nie jest ani trochę podobny to tych mężczyzn, z którymi miałam styczność. Był prawdziwym gentlemanem i przy każdym spotkaniu z nim, czułam się jak nastolatka zakochana po raz pierwszy. Wystarczało jedno jego słowo, spojrzenie czy chociażby uśmiech, a na mojej twarzy rozkwitały dorodne rumieńce. Dzięki niemu zaczynałam wierzyć, że to o czym opowiadała mi babcia jest możliwe. Ta cała sielanka nie trwała jednak długo. W którymś momencie nasz kontakt się urwał, ja wróciłam do Londynu i ani razu od czasu mojego wyjazdu nie otrzymałam żadnych wieści od Harry'ego. Sama też się nie odezwałam.
A teraz? Teraz siedziałam na łóżku w jego pokoju i słysząc męskie kroki na schodach, z nerwów wyginałam swoje palce na wszystkie możliwe strony.

9 komentarzy:

  1. Dobraa zaczyna sie ciekawie! podobaja mi sie postacie,wybralas.dobre zdjecia haha!:D pisz nastepny rozdzial i reklamuj sie na innych blogach,zeby tu wpadali, no swietnie opisujesz i pewnie komentarze zacheca cie do dalszego pisania. weny cher!!;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, jednak założyłam tego bloga! Zobaczymy co z tego wyjdzie... Oczywiście serdecznie zapraszam do przeczytania moich wypocin http://belong-to-britain.blogspot.com/ i mam nadzieję, że zostawisz też swoją szczerą opinię. Pozdrawiam! :x

    OdpowiedzUsuń
  3. podaj mi swpjego tweetera to będę cię informować o nowych rozdziałach na moim blogu
    http://theangelindevilandthenwhat.blogspot.com/
    odnośnie prologu świetnie się zapowiada
    dzięki za komentarz na moim blogu pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAPOWIADA SIĘ NAPRAWDĘ CIEKAWIE. PARYŻ, HARRY <3 CIEKAWE CO JESZCZE WYMYŚLISZ.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię to, jak wszystko opisujesz. Czuję się wtedy tak, jakbym to ja sama to opisywała, za co Ci serdecznie dziękuję! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy prolog. Szczerze powiedziawszy czekam na pierwszy rozdział.Mam nadzieję, że dostanę informacje. :) :D

    OdpowiedzUsuń
  7. zaczyna się ciekawie. Pisz rozdział. Nie mogę się doczekać :)
    PS. U mnie pojawił się już 4 rozdział http://dont-trust-strangeres.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń